Umówiłyśmy się kiedyś z koleżanką na kameralne babskie ucztowanie. Siarczysty luty, rodzina na nartach, nic tylko zjeść coś pysznego i upić się dobrym winem. Ustaliłyśmy, że idziemy w klimaty a'la śródziemnomorskie - żeby nam się cieplej zrobiło od samego patrzenia na kolorowe półmiski. I to "a'la" nie miało być jakoś bardzo dosłowne - każda z nas miała przygotować coś pysznego, czego druga nie znała. No i tak my dwie wariatki miałyśmy na ten jeden wieczór, tylko dla nas, takie oto menu…