Każdy kto mnie trochę lepiej zna, wie, że moje koty w całej rozciągłości zaspokajają mój instynkt macierzyński, w związku z tym nie tylko dzieci mi nie trzeba, ale też koty jak dzieci traktuję. Możecie traktować mnie jak wariatkę z tego tytułu i czasami mam wrażenie, że trochę się nią staję. Chwała bogu, że jestem w stałym związku, tylko to chroni mnie od stania się “crazy-cat-lady” i przygarniania wszystkich futrzastych sierot. […]