Wyjmuję go z pieca ukradkiem, staram się mieć mnóstwo zajęć przy okazji, by dać mu czas. Czas na stężenie, przestygnięcie, uspokojenie, przegryzienie smaków. Przed wieczorem wybieram dobry film, ale jeszcze pędzę by Go schować do lodówki. Film musi być dobry, żeby nie kusiło, żeby nie bawić się w nocną, lodówkową Nigellę. Rano, raniutko, gdy cały dom będzie spał, wyjmę Go ze spiżarni, rozepnę formę, obsypię boki tłuczonymi orzechami, oprószę cynamonem. Zaparzę café vergnano, dodam ubite na…
2.9k